Archiwum styczeń 2009


sty 25 2009 Niedziela
Komentarze: 0

Zastanawiam się - zabić się przed ślubem brata czy po? Co łatwiej zniosą?

prusak : :
sty 20 2009 Wtorek
Komentarze: 0

Wstrzymywanie łez jest jak wstrzymywanie orgazmu - antygwałt na samym sobie.

 

Ciągle cię widzę na tym przystanku, nie umiem żyć bez ciebie.

 

Chyba się po prostu powieszę, na byle czym i byle gdzie.

prusak : :
sty 11 2009 Niedziela
Komentarze: 0

Leżeć i obmyślać swoją wymarzoną śmierć samobójczą, to jak czekać na wygraną na totolotka. W tym drugim co prawda trzeba/wystarczy kupić los i... przegrać, ale też czeka się na coś, co rozwiąże wszystkie problemy bez czasu i pracy. Wielka wygrana zapewni dostatek, wielka śmierć zapewni spokój.

Chcę śmierci estetycznej, która nie zdeformuje mojego ciała, nie rozczłonkuje go, nie zostawi krwi, opuchlizny, wykręconej gęby. Takie szczęście w nieszczęściu dla tych, którzy mnie potem zobaczą, martwego i odeszłego na zawsze, ale jakby śpiącego. Myślę o truciźnie, w płynie lub tabletkach, szybkiej truciźnie, która odbierze dech i świadomość w momencie połknięcia; nie chcę się obudzić obrzygany, sparaliżowany, detoksowany. Jedyne, co mnie martwi, to to, że podobno moje organy nie będą się już nadawały do przeszczepów.  No ale skoro zostawiam rodzinę i przyjaciół bez swojego, ujmijmy to umownie, ducha, to czemu miałbym się przejmować tym, iż obcy nie dostaną moich narządów?

Bez niej moje serce i tak jest do niczego.

Leżę więc i zastanawiam się, jaka to powinna być trucizna, i skąd ją wziąć. Leżę aż do obiadu, kończę czytać książkę, potem w radiu słucham "Spotkania z nożem" - Białoszewski w szpitalu.

prusak : :
sty 10 2009 Sobota
Komentarze: 0

Wpadła na chwilę, podziękować, a ja nie byłem w stanie nawet spytać, czy już doszło, czy tylko dziękuje za wysłanie. Może to drugie, bo chyba by jeszcze nie dotarło. Zresztą gdy już dostanie, jak zareaguje na to, co jest w środku oprócz płyty? Otworzy drugą kopertę, nie otworzy, skomentuje to jakoś, kolejny raz powie, że mam o tym zapomnieć?

Pyta mnie, co słychać, co u mnie, opowiadam, co robiłem przez ostatnie dwa dni, mówię o urzędzie, korekcie, o śniegu, o wróblu, o wieczornym spacerze, łzy przemilczam, mówię, że rozmyślałem. Ciula tam rozmyślałem, powłóczyłem nogami, ocierałem łzy, gadałem do siebie, do niej, przekonywałem się, że mam jeszcze żyć, bo wszystko będzie dobrze i nie warto tego robić bliskim. Przejeżdżającemu za szybko kierowcy życzyłem, by się nie rozbił, żeby żył. A mijając dom z oświetlonym oknem w poddaszu, życzyłem wszystkim, aby kiedyś tak minęli moje szczęśliwe okno, gdzie będę w cieple z nią.

Ale ona się ode mnie oddala. Na moje "a tobie jak idzie?", pada schematyczne "prace, nauka, sesja". Wcześniej "real mnie wciąga". Nim zdążę spytać, co wciąga prócz nauki - już idzie.

Nie umiem żyć bez niej, nie mam dokąd wracać, dokąd uciekać. Już tylko śmierć; w najczarniejszych chwilach planuję ostatnią rozmowę przez telefon, ostatnie pytania, może jeszcze list do rodziny, potem tamten zajazd, trucizna, może sms "jestem w pokoju nr 5" i koniec.

prusak : :